Mont Blanc - Dach Europy

      Ostrożnie, żółwim tempem posuwaliśmy się dół. De Refuge du Gouter robiło się coraz mniejsze, schronisko na dole było coraz bliżej. Skały były mokre, do tego co chwilę przelotnie padał grad, ale wiatr na szczęście nie był już taki silny. Ku naszemu zdziwieniu spotkaliśmy parę Ukraińców, który w taką pogodę szli do góry! Chłopak trząsł się z przerażenia, łamaną angielszczyzną mówił o wypadku w słynnym żlebie Rolling Stones?ów. Podobno ktoś dostał... Namawiał nas żebyśmy wracali do schroniska. Faktycznie w dole latały helikoptery. A my byliśmy w połowie drogi! Schodzić dalej, czy wchodzić z powrotem? W takich chwilach nie ma czasu na wahanie, trzeba szybko podejmować decyzje i być konsekwentnym. Przy żlebie spotkaliśmy jeszcze jednego turystę, samego, bo to jego kumpel dostał kamieniem. 21 letni Holender, z niesamowitym opanowaniem opowiedział całe zdarzenie. Kolega miał pecha. W żlebie było spokojnie, spadło tylko kilka kamieni, o jeden za dużo... On sam chciał iść dalej na szczyt... nie wiem, czy z chęci zdobycia Mont Blanc, czy raczej bał się przejścia przez feralny żleb. Nie trzeba go było długo namawiać, poszedł z nami. Biegliśmy przez żleb parami, z gorącą i szczerą modlitwą na ustach, reszta obserwowała stok. Potem wszyscy mieliśmy łzy w oczach. Nie, to za mało, my płakaliśmy ze szczęścia!

      Nocowaliśmy ponownie w chatce na 2700, w nocy znowu była burza. Wiało, grzmiało i padał grad jak poprzedniej nocy. Ale było sucho, dużo cieplej i nie baliśmy się, że przy następnym podmuchu odlecimy wprost do Chamonix?

Magda Merda
» wróc do: TrekkingStron: 5  «345