Krym - ukraiński półwysep rozmaitości

Na dworcu lekko wcięta kobieta obiecywała nocleg z widokiem na morze, w pięknej willi nieopodal centrum. Zaprowadziła nas, klucząc przy tym wąskimi uliczkami starego miasta, tak że nie sposób było zorientować się gdzie jesteśmy i dokąd idziemy, do chaty przypominającej kurnik z tysiącem dobudówek i zakamarków. Widok na morze był na fototapecie, a z trzech salonów zrobił się jeden pokój z trzema łóżkami. Zapłaciliśmy za tez luksus jak za zboże, bo nie sposób było szukać innego lokum w środku nocy. Jałta to niby najpiękniejszy kurort na Krymie, mnie jednak niczym nie zachwycił. Ośrodek ten rozwija się od XIX w., a dokumentem programowym rozwoju Jałty był Dekret Rady Komisarzy Ludowych "O wykorzystaniu Krymu dla leczenia ludzi pracy" z dnia 21 XII 1920 r. podpisany przez W. Lenina. Pomnik wspomnianego dostojnika stoi w centralnym miejscu Jałty, tuż przy promenadzie. Wódz dumnie spogląda w stronę wybrzeża, gdzie kilka lat temu wybudowano restaurację McDonald. Widok jest co najmniej komiczny, symbole głębokiego socjalizmu i kapitalizmu w jednym miejscu, współgrające w krymskiej rzeczywistości. Z pewnością nie ma tutaj przyjemnej atmosfery znanej choćby z Nowego Świata czy Sudaka. W samej Jałcie jest niewiele atrakcji turystycznych, jeśli nie liczyć pomnika Lenina i domu Czechowa. Natomiast w granicach tzw. Wielkiej Jałty (w skład której wchodzą okoliczne miejscowości) jest co zwiedzać.

Szczególnie polecam wyprawę na górę Aj-Petri wznoszącą się 1.234 m.n.p.m. Na szczycie góry trafiamy do innego świata, to jak teleportacja do innej krainy. Piękny widok na wybrzeże morza Czarnego, a przede wszystkim wioska tatarska. Tutaj można kupić bardzo dobre krymskie wina, zjeść szaszłyki, płow lub inne specjalności kuchni tatarskiej. Właściciele licznych restauracyjek przyjacielskim gestem zapraszają turystów do swoich przybytków, pokazują wnętrza, urządzają degustację wina, zachwalają, że w całej wiosce nie znajdziemy równie dobrego.
» wróc do: TrampingStron: 9  «34567»